wtorek, 14 lutego 2012

[1] Lodowisko

Było zimowe popołudnie. Termometry na dworze wskazywały -10 stopni Celsjusza. Ludzie wracali z pracy, przez co na drogach pojawiały się korki. Londyn jest głośnym miastem. Co chwile wypadki na drodze spowodowane śliską powierzchnią albo po prostu nieuwagą pijanych kierowców. W pobliskich parkach siedziały na ławkach przytulające się pary. Rudowłosa szła właśnie środkiem jednego z parków zmierzając ku lodowisku, na którym umówiła się z przyjaciółką. Miała nauczyć ją jeździć, bo akurat ruda nie była w tym mistrzynią. A w sumie bała się wchodzić na lodowisko, zawsze po wejściu leżała na lodzie. Nie minęło 15 minut a była na miejscu. Wejście było o 16, a była 15.45 a Madison jak nie ma tak nie było. Czekała jeszcze chwile, ale bez skutku. Chciała wracać. Ale po chwili się namyśliła i poszła założyć łyżwy. Trudno najwyżej się zabije na tych łyżwach.
Niezdarnie weszła do wielkiego namiotu trzymając się murku otaczającego lodowisko, aby nie upaść. Powiesiła kurtkę i zostając w samym sweterku stała opierając się o murek. W tle była puszczona muzyka, a tłum ludzi jeździł w kółko.
- Tylko ja jak tak kretynka stoje… - westchnęła i próbuj trzymać się w pionie, puściła murek i wyjechała kilka metrów i próbowała jeździć. Nogi jej się zaplątały i zaliczyła pierwsze zderzenie z lodem dzisiejszego dnia. Wstała powoli i obróciła się. Nie zdążyła zareagować a po chwili znowu leżała przygnieciona przez czyjś ciężar.
- Ała. Mógłbyś ze mnie wstać kimkolwiek jesteś? – wymamrotała z siebie. Poczuła, że ciężar ustąpił. Nie otwierając oczu dotknęła się w tył głowy. Jęknęła czując ból.
- Rany, nic ci nie jest? Przepraszam, nie chciałem. Nie zdążyłem wyhamować. – tłumaczył się owy sprawca wypadku.
- Spokojnie, przyzwyczaiłam się do leżenia na lodzie. Ałc! – zaśmiała się lekko ale po chwili czując ból również w kostce syknęła.
- Jednak coś ci jest. Chodź wyjdziemy i zobaczymy czy czegoś jeszcze nie zbroiłem. – zaśmiał się wrażliwie. Ruda podniosła głowę i spojrzała na chłopaka. Miał Ciemne kręcone włosy i piękne zielone oczy. O uśmiechu nie wpominajac.
- No dobra. Ale musisz mi pomóc wstac. – uśmiechnęła się. Chłopak stanął za nią, objął w pasie i podniósł. Wziął ją na ręce i wyjechał z namiotu. Wszedł do kawiarenki obok kładąc dziewczynę na sofie i zdjął jej łyżwy.
- Kostka ci spuchła. Możliwe że jest skręcona. Przepraszam cię, zagapiłem się… - oparł łokiec o sofe a na łokciu brodę.
- Już mówiłam że nic się nie stało. Zwykły wypadek.
Dotknał delikatnie jej kostki. Dziewczyna czując dotyk syknęła z bólu.
- A tak w ogóle nie spytałem cię o imie. – spojrzał w jej tęczówki.
- Jestem Jessica.
- Harry. – znów obdarzył ją czułym uśmiechem. – Zaniose cie do samochodu i zawioze domu, ok.?
- Ale mojego domu?
- No nie, wiesz, do mojego – zaśmiał się. Poszedł zanieśc łyżwy i przyniósł kakao Jess na rozgrzanie.
- O, dziekuje. – uśmiechnęła się i zanurzyła usta w gorącym napoju. Czuła jak chłopak się jej przygląda. Czuła się nieswojo ale też schlebiało jej to. – Czemu mi się tak przyglądasz?
Chłopak zaczął się śmiac. Ruda spojrzała na niego dziwnie nie wiedząc, o co chodzi. Odłożyła kubek z kakao kakao patrzała na niego,  a on nadal się śmiał .
- Masz wąsy od kakao. -  wyjął chusteczkę z kieszeni i wytarł jej buzie. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i kazała zawieźć już się do domu. Po drodze rozmawiali o wszystkim. Czuła się strasznie dobrze w obecności Hazzy.
*

Na miejscu wysiadł z auta i podszedł do drzwi dziewczyny. Otworzył je, i pomógł jej wysiąść. Wziął na ręcę  i zaniósł do jej domu. Gdy tylko zobaczyli obcego chłopaka niosącego jej córke zdenerwowali się.
- Jessica! Co się stało? – matka dziewczyny podbiegła do nich gdy tylko chłopak położył jej córkę na kanapę.
- Dzień dobry. Przepraszam, ale to moja wina. Na lodowisku wpadłem na Jess i prawdopodobnie skręciła kostkę. – zrobił minę zbitego psa patrząc błagalnie na jej matkę.
- Ach młodzieży. No dobrze matka zaraz zobaczy noge. – ojciec wrócił do oglądania meczu a matka poszła po apteczke.
- Przepraszam najmo…- zaczął ale dziewczyna  mu przerwała.
- Harry, nie przepraszaj, nie ma za co. A teraz idź już, bo jest niebezpiecznie na drodze, a w ciemnościach nie chce byś wracał. Podniosła się i pocałowała go w policzek. Chłopak lekko ja przytulił i wyszedł.


9 komentarzy:

  1. bardzo ciekawie się zaczyna. ;>
    czekam na następny rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się zaczyna ;)Obyś szybko dodała nn : >

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie się zaczyna czekam na następny.! <3

    http://wouldyouseeme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy :) Czeka ma następne i zapraszam do siebie .

    http://one-direction-girls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Yaay, świetnie się zaczyna. : )Zapraszam również na Mojego nowo zaczętego bloga. : *

    http://never-let-me-go-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. super historyjki : ))
    Kocham One Direction < 33

    1D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super xD To jest mój blog z notatnika http://two-worlds-in-story.blogspot.com/ główną bohaterką też jest Jessica, ale nie ma jeszcze w nim 1D... Wszystko w swoim czasie. xD Zajrzyj

    OdpowiedzUsuń